Rzym, rok 1857. Wykopaliska prowadzone na Palatynie centymetr po centymetrze odsłaniają pozostałości pedagogium, szkoły funkcjonującej przy dworze cesarskim między I a III wiekiem naszej ery. Odkopane ściany gmachu nosiły napisy wydrapane przez wychowanków sprzed blisko dwóch tysięcy lat. Wśród nich znaleziono karykaturę przedstawiająca ukrzyżowanego człowieka z głową osła.
Obok krzyża stała postać wykonująca gest adoracji. Pod spodem dopisano po grecku – Aleksamenos czci Boga. Pomyłka gramatyczna w grece świadczy, że autor niezbyt dobrze znał grekę. Aleksamenos pojawia się także w innym napisie, w którym nazwany został “wierzącym”. Nieszczęśnik musiał zwrócić na siebie uwagę kolegów poprzez praktykowanie jakiejś dziwacznej religii. Większość badaczy sądzi, że był on… chrześcijaninem. Z pism pierwszych apologetów dowiadujemy się, że chrześcijanom zarzucano onolatrię, czyli czczenie osła. Tertulian tak opowiada o igrzyskach, które odbyły się w Kartaginie pod koniec II wieku:
„Lecz niedawno w tym tu mieście bóg nasz w nowym wydaniu publicznie wystawiony został, odkąd jakiś skazaniec, który za pieniądze drażnił dzikie zwierzęta, puścił w obieg namalowany obraz z podpisem : DEUS CHRISTIANORUM ΟΝΟΚΟΙΤΗΣ- Bóg chrześcijan zrodzony z osła. Miał on uszy ośle, na jednej nodze kopyto, w ręce książkę i ubrany był w togę”
„1 i 2 dnia miesiąca Tybi, za trzeciego konsulatu naszych władców Kryspusa i Konstantyna(…) my, korporacja kowali z Hermonthis, przybyliśmy tutaj, aby uczynić ofiarę z osła”
Dalszy ciąg inskrypcji mówi nam o szeregu osób biorących udział w rytuale i o tym, że niejaki Plenis zabił poświęcone zwierzę, a pozostali padli na twarz przed wielkim bogiem. Napisy tego typu pojawiają się w okolicach 270 roku by ostatecznie zniknąć w latach czterdziestych IV wieku, co miało prawdopodobnie związek ze stopniową chrystianizacją imperium. Kowale z Hermonthis przybywali do Deir El-Bahari wraz z zakończeniem pory, w której wylewa Nil. Ich wyprawa miała miejsce tuż po wielkich świętach ku czci Ozyrysa, boga kojarzonego z odradzającym się życiem. Upamiętniano wówczas jego tryumf nad Setem, bogiem zła i chaosu. Osioł należał do zwierząt nieczystych, łączonych z Setem. Jak można przypuszczać, kowale (sami wykonujący zawód uchodzący za nieczysty) zabijali osła jako „kozła ofiarnego”, czyli zwierzę uosabiające niejako grzechy całej wspólnoty. O podobnych praktykach słyszymy także w Grecji. Według mitu ośli ryk miał zbudzić ze snu Hestię (według innej wersji nimfę Lotis), ratując boginię od zostania zgwałconą przez Priapa. Od tamtej pory, żeby przebłagać boga płodności, rokrocznie składano mu w ofierze osła w Lampsakos. Starożytnym, osioł kojarzył się przede wszystkim z brudem i rozwiązłością seksualną. Nie przypadkowo w słynnych Metamorfozach Apulejusza, kochliwy Lucjusz zostaje przemieniony w kłapoucha. W zarzucie onolatrii zbiegają się zarzuty kierowane nad Tybrem wobec podejrzanych grup religijnych – kult chaosu, rozwiązłość seksualna i gminność. Co może wydać się dziwne, także pewien antyżydowski stereotyp.
Józef Flawiusz rozprawia się z tym oszczerstwem jak współczesny historyk. Wykazuje, że żadne wiarygodne źródło, żaden autor piszący o tym wydarzeniu nie wspomina, by podobne odkrycie miało miejsce. Również Rzymianie, zdobywając kilkakrotnie święte miasto, nie znaleźli w Jerozolimie złotej głowy osła. Mimo takich zdroworozsądkowych argumentów, pogłoski adorowaniu osłów przez Żydów były stale obecne, nawet wśród członków elit cesarstwa. Tacyt, wybitny rzymski historyk, przedstawia własną wersję wyjścia z Egiptu. Żydów wypędzono, a gdy błądzili przez pustynię, znaleźli się blisko śmierci z pragnienia. Wówczas Mojżesz obiecał w imieniu całego ludu, że Żydzi otoczą kultem istotę, która im pomoże. W tym momencie dzikie osły przebiegły obok i zaprowadziły tułaczy do wodopoju. Z tej przyczyny, jak twierdzi Tacyt, „obraz zwierzęcia, za którego wskazówką wyzbyli się tułaczki i pragnienia, w przybytku bożym poświęcili(…)”. Jeśli takie rzeczy mówili o Żydach ludzie wykształceni, można się domyślić, co na ich temat sądził gmin. Młody kościół mógł otrzymać oskarżenie o onolatrię w spadku, gdyż poganie do pewnego momentu nie odróżniali chrześcijan od Żydów.
Siódmy, powiada Celsus, ma głowę osła i nazywa się Thaphabaoth albo Onoel; ja zaś zauważyłem, że demon ten w tablicy nosi imię Onoel albo Thartharaoth i ma postać osła.
Nawet współcześnie ludzie oczekują, by bóg stwórca był wspaniałą istotą. W tej ponurej, gnostyckiej wizji okazał się być zwykłym osłem. Zdaniem Orygenesa, tego typu wierzenia nie mają nic wspólnego z chrześcijaństwem. Należy jednak pamiętać, że tego typu grupy często uważały się za chrześcijan i tak też były odbierane przez władze i ulicę. Choć Orygenes mówi o działalności ofitów jako o zamierzchłej przeszłości, na ślad ich aktywności trafiamy jeszcze w IV wieku. Epifaniusz z Salaminy, biskup i namiętny łowca herezji pisał:
„Niektórzy twierdzą, że Sabaoth ma twarz osła, inni że świni. Z tego powodu, mówią, zabronił on Żydom jeść wieprzowiny. Jest on stwórcą niebios i ziemi, ma pod sobą nieba i własnych aniołów.”
Aby człowiek mógł wyzwolić się z niegościnnego świata, archonci musieli przepuścić jego duszę do coraz to wyższych nieb. Do wspomnianych tablic dołączone były objaśnienia, jak należało przekupywać srogich zarządców. Przykładowo, cytowany przez Orygenesa gnostycki hymn nakazuje zostawić przy jednym z zarządców brodę, jako symbol niewinności. Niektórzy szukali bardziej radykalnych dróg wyzwolenia. Epifaniusz opisuje grupy, które (jego zdaniem) uprawiały całoroczne orgie, za sprawą których miano wykupić się w oczach złych zarządców.