Ewangelia żony Jezusa- Fałszerstwo czy oryginał?

Dnia 10 kwietnia 2014r. wyszedł nowy numer Harvard Theological Review, czcigodnego periodyku akademickiego, który ukazuje się już od przeszło stu lat. Aktualne wydanie zostało zdominowane przez najnowsze ustalenia dotyczące rzekomej Ewangelii żony Jezusa.

Przypomnijmy, dwa lata temu podczas Międzynarodowego Kongresu Studiów Koptyjskich (tj. dotyczących egipskich chrześcijan), profesor Karen Leigh King ogłosiła, że pewien pochodzący z rynku antykwarycznego papirus, zawiera fragment nieznanego wcześniej apokryfu. Tekst nie wzbudziłby niczyjego zainteresowania, gdyby nie zawarte w nim słowa Jezusa: „Moja żona…”. Po dwóch latach prof. King wraca do gry. Niestety, ciężko zdążyć z komentarzem na czas. W tonie sensacyjnym uderzył Onet.pl., publikując przekład artykułu Laurie Goodsteina pt. „Kontrowersyjna pamiątka kościoła” z New York Times(Link). Mam nadzieję, że nie jest za późno by skorygować pewne informacje.

Tekst Ewangelii Żony Jezusa

Transkrypcja w j. koptyjskim
 1] Nie [dla] mnie. Moja matka dała mi życi[e…”
2]”Uczniowie powiedzieli Jezusowi.”
3] zaprzeczam. Maria (nie?) jest godna.
4]… Jezus rzekł im: “Moja żona… [
5]…. ona może być moim uczniem… [
6] Niechaj niegodziwi spuchną
7] Jak dla mnie, ja wraz z nia aby…
8]       ] obraz …[

 

 

 (Transkrypcja strony recto papirusu. Tłumaczenie z angielskiego)

 
Zostawiając na razie kwestię interpretacji, użyte w czwartym wersie słowo ta-hime, zgodnie z dostępnymi mi słownikami języka koptyjskiego, znaczy “żona”.
  • Punkt wyjścia
    Pamiętam, że już dwa lata temu zainteresowałem się sprawą tego odkrycia. Miałem wówczas okazję porozmawiać na jego temat z pracownikiem Uniwersytetu Warszawskiego, który był obecny na kongresie w Rzymie. Kręcił głową, twierdząc że to fałszerstwo. Tymczasem wpadł w moje ręce draft artykułu profesor King, oraz pierwsze artykuły, które podważały wartość znaleziska. Choć za jego oryginalnością opowiedzieli się między innymi wielki Robert Bagnall, światowej klasy papirolog, czy nie mniej sławny koptolog Ariel Shisha Halevy, całość budziła poważny niepokój.  Oto najważniejsze zarzuty stawiane wobec rzekomej Ewangelii żony Jezusa:
 
  1. Niejasne pochodzenie znaleziska – Tekst nie został odkryty podczas wykopalisk. King miała otrzymać w 2010r. wiadomość e-mail od zbieracza starożytności. Wszedł on w posiadanie interesującego nas papirusu w 1997r., gdy zakupił go od kolekcjonera, który skupywał starożytności w NRD w latach 60’.  Gdzieś w międzyczasie tekst miał widzieć profesor Gerhard Fecht, autorytet idealny, gdyż w momencie ogłoszenia znaleziska już nieżyjący. Podobny los spotkał dwóch innych badaczy, którzy mieli uprzednio widzieć ten tekst. Klątwa? Raczej przesłanka, że nie mamy do czynienia z tekstem oryginalnym.
  2. Język – Profesor Francis Watson (University of Durham) starał się udowodnić, że słownictwo papirusu całkowicie bazuje na koptyjskiej Ewangelii Tomasza (IV wiecznym przekładzie gnostyckiej ewangelii z II wieku, odnalezionym w Nag Hammadi w 1945 r.). Oznaczałoby to, że osoba przygotowująca fałszywkę oparła się na frazach z oryginalnego tekstu. Fragmentaryczność rzekomego znaleziska byłaby wówczas dodatkowym dowodem jego nieautentyczności. Sprytny fałszerz wiedziałby, że im dłuższy tekst, tym trudniej zatrzeć ślady oszustwa.
  3. Interpretacja – Niektórzy sugerowali, że na podstawie tak małego fragmentu nie mamy pewności, czy w ogóle jest to apokryficzna ewangelia, a nie np. fragmenty homilii. Inni zarzucali King błędną interpretację tekstu. Badacz naraziła się na podobną krytykę sugerując, że znalezisko poddaje w wątpliwość bezżeństwo Jezusa, a także słuszność celibatu księży (na zasadzie, że były przecież inne starożytne tradycje, więc ta jedna nie jest koniecznie słuszna), swoje wypowiedzi okraszając wycieczkami pod adresem kościoła katolickiego.
Okładka Harvard Theological Review

Co nowego?
Profesor King poczekała ponad rok z publikacją finalnej wersji swojego artykułu.W międzyczasie zabytek został poddany rozlicznym badaniom. Ich rezultaty nie wskazują jednoznacznie na fałszerstwo, nie są także dostatecznym dowodem na autentyczność tekstu.

Bardzo dokładne zbliżenie na uszkodzenia

 1. Paleografia
Malcolm Coat (Macquaire University) stwierdził, że nie da się na bazie paleografii (czyli nauki zajmującej się dawnymi rodzajami pisma) udowodnić, że tekst jest fałszerstwem. Jednakże, jak twierdzi, nie stanowi to również przekonywającego i niezbitego dowodu jego autentyczności.

Na oficjalnej stronie znaleziska zamieszczono zdjęcia papirusu z najrozmaitszych badań spektrometrycznych 
2.Tusz
W starożytności, tusz tworzono z sadzy. Badania spektroskopowe udowodniły, że Ewangelię żony Jezusa zapisano tuszem nie zawierającym żadnych używanych współcześnie składników. Fałszerze jednak nie są głupi i nie bazgrzą po papirusach długopisami.
.
3.Datowanie radiowęglowe
Dla pewności przeprowadzono je w dwóch różnych ośrodkach badawczych.Wyniki podaję zgodnie z podsumowaniami zamieszczonymi na tej stronie.

Fragment Ewangelii Jana
Ewangelia żony Jezusa
NSF Arizona AMS Laboratory
681- 877 r.
405/307 -350/209 p.n.e. (sic!)
Department of Human Evolutionary Biology, Harvard University
648 – 800r.
659 – 869 r.
Jeśli datowanie Harvardzkie jest prawdziwe, mamy do czynienia z bardzo późnym tekstem, którego korzenie trudno, przy obecnym stanie wiedzy, umieścić w II wieku. Czy chłopaki z Arizony nieźle zaszaleli, skoro różnica w datowaniu wynosi grubo ponad tysiąc lat? Jeśli mamy do czynienia z fałszerstwem, oszust na pewno korzystał z kawałka starożytnego papirusu. Wówczas nawet datowanie go na IV wiek p.n.e. ma sens.
.

4. Filologia

Zamieszczony w HTR tekst Leo Depuydta powstał dwa lata temu i jest niezależny od ustaleń Watsona i pozostałych krytyków tzw. Ewangelii żony Jezusa. Badacz udowodnia, że tekst jest patchworkiem zwrotów i słów z gnostyckiej Ewangelii Tomasza. Nie będę relacjonował argumentacji w całości, gdyż jest tak mocno specjalistyczna, że miejscami samemu mam problem, by za nią podążać (a uczyłem się kiedyś koptyjskiego). Na podstawie koszmarnych błędów językowych (a mówimy przecież o bardzo krótkim kawałku tekstu!) dowodzi, że fałszerz nie miał większego pojęcia o języku koptyjskim. Brzmi to całkiem poważnie. Wspomniany tekst z NYT bagatelizuje tezy Depouydt’a, sugerując po cichu, że mamy do czynienia wynurzeniami z jajogłowego naukowca, który jakimiś filologicznymi dyrdymałami atakuje poważniejsze (bo przecież przeprowadzone przy pomocy nauk ścisłych) badania. Jednakże eksperci od koptyjskich tekstów jak na razie wykazują większą zgodność niż chemicy.

5. King kontratakuje

W zamieszczonej replice, Karen King zapiera się, że wyliczane przez Depuydta wpadki językowe wpadki mogły przytrafić się starożytnym autorom, a walczy się z nią z innych pobudek niż merytoryczne. Dalece idącą  zbieżność z tekstem Ewangelii Tomasza uznaje nie za dowód na fałszerstwo, ale na zapożyczenie. To jednak zupełnie obala jej datowanie powstania Ewangelii żony Jezusa na II wiek. Jeśli jej tekst jest zależny od koptyjskiego przekładu Ewangelii Tomasza (który powstał w IV wieku), musiała zostać skomponowana później.

Konkluzje
Na ten moment dla Ewangelii żony Jezusa świeci się żółte światło. Badania radiowęglowe czy spektrometryczne nie przyniosły jednoznacznego potwierdzenia oryginalności zabytku. Istnieją natomiast dość poważne, filologiczne zarzuty odnośnie oryginalności dokumentu.Osobiście mieszczę się raczej wśród sceptyków. Z ostatecznym werdyktem wstrzymałbym się do momentu, aż świat nauki zdąży odpowiedzieć na nowe wyniki badań opublikowane w Harward Theological Rewiev. I na koniec, jedna uwaga zasadnicza dla czytelników mniej obeznajmionych z historią chrześcijaństwa. Naukowcy współcześnie dość zgodnie uznają, że apokryfy nie przekazują nam praktycznie żadnych informacji odnośnie historycznego Jezusa. Jeśli w tym wypadku nie mamy do czynienia z fałszerstwem, papirus ten jest w najlepszym razie świadectwem poglądów jakiejś chrześcijańskiej grupy, nie jest zaś dowodem na małżeństwo Jezusa!!! Dodam, że w starożytnych apokryfach możemy przeczytać, że jako dziecko Jezus zabijał swoich kolegów, że uprawiał seks ze swoim uczniem, a w jego miejsce ukrzyżowano Szymona Cyrenajczyka. Pomysł, że Jezus miał żonę, w świetle literatury tego typu naprawdę wydaje mi się całkiem sympatyczny…

Aktualizacja 27.04
Spora grupa uczonych zdążyła się już wypowiedzieć na temat oryginalności papirusu. Nikt w zasadzie nikt nie broni już autentyczności fragmentu rzekomej Ewangelii żony Jezusa. Fragment Ewangelii Jana, zapisany rzekomo ręką tego samego kopisty pochodzi co najwyżej od tego samego fałszerza. Ponadto podważono historię obrotu papirusem w ostatnich dziesięcioleciach. Przypomnijmy, miał on wypłynąć po wielu latach, wcześniej znajdując się między innymi w rękach Hansa Ulricha Laukampa, który miał zakupić go w Poczdamie w 1963r. Śledztwo Marka Goodcare z Livesience praktycznie wykluczyło możliwość podobnej transakcji w tamtym czasie. Więcej na ten temat można przeczytać w kilku ostatnich postach na Evangelical Textual Criticism.
Π
Zamiast bibliografii