Wykopaliska na Dolnym Manhattanie przyniosły odkrycie… zaraz zaraz, czyżbym zaczął pisać jakąś powieść futurologiczną, której akcja ma miejsce w czasach po apokalipsie jądrowej? Skądże znowu, wykopaliska prowadzi się w Nowym Yorku już dziś!
- Odpowiedź pierwsza: Bo tak. Nawet na warszawskim Kole można znaleźć (obok “oryginalnego”- a jakże!- obrazu Witkacego czy Nikifora po 300 zł) butelki z czasów naszych pradziadków za parędziesiąt złotych sztuka. Przyjmijmy, że podobne znaleziska mają wartość jak każda starzyzna.
- Odpowiedź druga: Są Amerykanami i też chcą robić jakieś wykopaliska, a nie zawsze chce się im wyjeżdżać z Nowego Świata.
Ta druga odpowiedź jest niebezpiecznie blisko prawdy. Już w latach siedemdziesiątych, amerykańscy archeolodzy (pewnie nie mieli unijnych grantów na wykopki w starym świecie, ha!) zainteresowali się tym, co z perspektywy swojej nauki mogą powiedzieć o przeszłości własnego kraju. Efektem było powstanie nowej dziedziny wiedzy, jaką jest garbologia (“śmieciologia”). Podstawą teoretyczną, jak i swoistym manifestem garbologii stała się książka Rubish! The Archeology of Garbage autorstwa Williama Rathje i Cullena Murphy’ego. Jej autorzy uznali, że skoro tak wiele z naszej wiedzy o przeszłości zawdzięczamy starożytnym śmietniskom, badanie dzisiejszych składowisk odpadów może wiele powiedzieć o współczesnym społeczeństwie. W myśl postulatu, że jesteśmy tym, co wyrzucamy. Dzięki tej książce wypączkowała cała interdyscyplinarna gałąź nauki, która opieraja się na zdobyczach archeologii, demografii, czy socjologii. Czemu to wszystko może służyć? Chociażby badaniu zamożności społeczeństw. Przykładowe badanie, na polskim gruncie, mogłoby wyglądać następująco:
W mieście X działają delikatesy A i tani market B. Do tego pierwszego sklepu chodzą mieszkańcy lepiej sytuowani, w drugim zaopatruje się cała reszta. Jedziemy na podmiejskie wysypisko. Przekopujemy śmieciową górkę w poszukiwaniu reklamówek z obu sklepów. Wzrost liczebności jednych lub drugich w hałdach z kolejnych lat mógłby nam coś powiedzieć o ubożeniu lub bogaceniu się lokalnej ludności. Przedmioty i dokumenty wyrzucane wraz z nimi dałyby nam jeszcze szersze spojrzenie. Mogłoby się okazać, że także miejscowi bogacze preferują tani dyskont, choć oficjalnie się do tego nie przyznają. Za to ubożsi mieszkańcy chodzą, od czasu do czasu, do delikatesów w celu zakupienia bombonierki czy szampana.
Oczywiście wszystko to stanowi duże uproszczeniu, jednakże podobne badanie przeprowadzono nie tak dawno temu we Francji (Z tą różnicą, że śmieci brano wprost od wybranych mieszkańców, nie z górki). Jak widać garbologia może być więc cennym uzupełnieniem (jak i weryfikacją) klasycznych badań socjologicznych.
Podsumowanie
Współcześnie garbologia jest dość modna, czasami sięgają po nią nawet badacze bardziej odległych epok. Przykładowo, powstało studium traktowania egzemplarzy Biblii jako śmieci w czasach starożytnych. W badaniach nad ostatnimi dwoma wiekami, jak już miałem okazję napisać, garbologia jest cennym uzupełnieniem socjologii. Jankesom zaś poprawia samopoczucie. Skoro nie mogą na własnym podwórku odkopać Piramid czy Partenonu, buszują po dawnych planach filmowych, poszukują zakopanych na pustyni gier na konsolę Atari, czy wreszcie wygrzebują dwustuletnie butelki w NYC.
Morał na dziś: Jesteś tym, czym śmiecisz.
Bibliografia:
W. Rathje, C. Murphy, Rubbish! The Archeology of Garbage, New York 2001.
http://archaeology.org/news/2083-140505-bowery-tavern-beer
http://www.dnainfo.com/new-york/20140501/chinatown/bottles-from-19th-century-german-beer-garden-found-at-bowery-hotel-site