Szaleństwo i Uniwersytet – polemika.

Czy ludzie niezrównoważeni psychicznie powinni być przyjmowani na uczelnie wyższe?”– pyta prof. Nowak. Poniżej, moja polemika.

Przez wiele lat pracowałem jako wolontariusz na letnich obozach dla dzieci. Pamiętam jeden z moich pierwszych wyjazdów, rok 2008 lub 2009. Mieliśmy podopiecznego o wdzięcznej ksywie “Elektryk”. Chłopak miał trzynaście lat i posiadał niesłychaną wiedzę o elektronice. Potrafił, gdy na stołówce próbowaliśmy coś ogłaszać przez mikrofon, zakłócać dźwięk z wieży. Co więcej, podobno ładował w ten sposób swój telefon komórkowy (jako humanista nie wypowiem się, czy to w ogóle możliwe). Oprócz oszałamiającej wiedzy technicznej, Elektryk wykazywał się kompletnym brakiem empatii. Pewnego razu podszedł do mnie i powiedział: “Panie Romanie, chcę Panu coś pokazać”. Wyjął telefon komórkowy i puścił mi nagrany przez siebie filmik. Jakiś park, bodajże Łazienki Królewskie w Warszawie. Wiewiórka skacze po trawniku. Nagle coś wybucha i po zwierzątku zostaje jedynie szary dym. Elektryk nie rozumiał żartów i bardzo często reagował agresją na niewinne nawet zaczepki, a że był wyrośnięty nad wiek, radził sobie ze swoimi rówieśnikami dość dobrze. Byłem przerażony nie mniej, niż znajomy prof. Nowaka był przerażony swoim studentem. To był mój pierwszy w życiu kontakt z osobą cierpiącą na zespół Aspergera. Nikt mnie nie uczył na kursie wychowawcy kolonijno-obozowego, jak radzić sobie z takimi przypadkami. Wraz z resztą wychowawców, nie mogliśmy sprawić, że Elektryk będzie zachowywał się “normalnie”. Zdołaliśmy jednak, metodą prób i błędów, doprowadzić do tego, że nie stanowił zagrożenia dla reszty uczestników obozu. Sprawiliśmy nawet, że cieszył się z jedynej okazji na spędzenie wakacji poza Warszawą, jaką dał mu nasz wyjazd. Wymagało to naszej wzmożonej opieki. I empatii. Czegoś, co najwyraźniej nie licuje z tytułem profesora filozofii.

Niedługo później zacząłem swoją przygodę z Uniwersytetem Warszawskim. Na pierwszym roku uczęszczałem na wykłady z historii starożytnej Grecji, prowadzone przez prof. Jerzego Stykę dla kierunku Cywilizacja Śródziemnomorska. Jednym z uczestników, był starszy już jegomość, zwany przez nas “człowiekiem z kieszeniami”. Nosił spodnie ogrodniczki z niezliczonymi kieszeniami, w które upychał notesy i zeszyty z notatkami. Człowiek, o którym mowa, jest żywą legendą Uniwersytetu. Przez lata studiował na różnych kierunkach, uczęszczał też na rozmaite sympozja, wykłady i konferencje naukowe. Jakiś czas temu próbowano go wrobić w oskarżenie o wysyłanie fałszywych alarmów bombowych. Wracając jednak do wspomnianych zajęć. Człowiek z kieszeniami często wtrącał się w wykład, zadając niekiedy zaskakujące nas pytania, jak np. “Ilu wioślarzy wiosłowało w trakcie bitwy pod Salaminą?”. Kiedy na jednym z wykładów dowiedział się o istnieniu w starożytności królestwa Lidii, na każdych kolejnych zajęciach pytał o to, co wówczas działo się w Lidii. Wykładowca albo udzielał mu krótkiej odpowiedzi, albo rezygnował z własnej przerwy między wykładami i pozwalał zadawać sobie pytania. My na tym nic nie traciliśmy.

Inna historia. Jako  świeżo upieczony doktorant, hospituję ćwiczenia z historii starożytnej. Na zajęcia uczęszczał student wybitny, obdarzony ogromną wiedzą o antyku (choć z lukami), mniej więcej na poziomie studiów magisterskich. Chłopak śmiał się niekiedy w niewłaściwych momentach, wtrącał się w czyjeś wypowiedzi, komentował je, raczył koleżanki z grupy seksistowskimi uwagami. Grupa wykazała się dużym zrozumieniem delikatnej natury jego problemów, a prowadzący był w stanie doprowadzać go do porządku, gdy sytuacja tego naprawdę wymagała. Przy okazji, wykorzystywał wiedzę tegoż studenta do ciągnięcia grupy do góry.

Oczywiście choroba Aspergera obejmuje bardzo szerokie spectrum i mogą wydarzyć się przypadki skrajnie trudne. Przenieśmy się na chwilę na Uniwersytet w Popielnie (nie udało mi się znaleźć takiej placówki*), na wykłady dr Niewskiego (osoba taka nie figuruje w bazie “Ludzie Nauki”*) i poczujmy dreszcz grozy:

<Zgodnie z sugestią Pana Wojciecha Engelkinga, profesor Nowak pisząc o drze Newskim posłużył się aluzją literacką nawiązującą do powieści Gombrowicza pt. Opętani. Kajam się przed czytelnikami za swoje własne niedoczytanie!>

Przyjęto na mój uniwersytet, na kulturoznawstwo osobę z zespołem Aspergera – opowiadał z przejęciem. – Teraz ją uczę. Sęk w tym, że właściwie na każde zajęcia idę z duszą na ramieniu, zastanawiając się, jaką tym razem urządzi mi niespodziankę niezrównoważony student. Na przykład ostatnio, w ramach komentarza do tematu zajęć (mówiliśmy o „Balladynie” Słowackiego), rozdzierająco wykrzyczał „Błąd!!!”, wijąc się nieomal w paroksyzmach ataku epileptycznego. Innym razem machał do mnie przez całe zajęcia, kiedy indziej chodził po sali, przyglądając się wywieszonym w niej fotografiom, po czym wyszedł trzasnąwszy drzwiami. Na wykładzie mojego kolegi heilował, ilekroć padło słowo „Żyd”. Przerywa w pół zdania i zadaje pytania, nie licząc się ani z tokiem, ani z logiką zajęć. Kiedy wspomniałem o seksie – a o seksie nie sposób milczeć, wykładając o starożytnym Rzymie – zarżał jak koń. Takie buty. Zrezygnowałem na wykładzie z ironii, której student ten w ogóle nie chwyta. Muszę wykładać temat w grubym uproszczeniu, bez niuansów. Mówiąc krótko, on po prostu uniemożliwia swobodne prowadzenie zajęć.

Jeśli student krzyczy “błąd”, to należy się cieszyć, że ktoś słuchał z uwagą, zamiast płakać nad pękającą bańką własnego autorytetu. “Dziwne” i “nienormalne” zachowania trzeba zaakceptować. Nic z tego, co zostało opisane, nie rozbija zajęć w sposób trwały. Z moich doświadczeń (także tych, których nie opisałem powyżej), grupa studentów zwykle rozumie sytuację. To prowadzący powinien zachować stoicki spokój i nie tracić koncentracji przy “rżeniach”, czasem sztorcując studenta, gdy to konieczne (gdy student “hajluje”). Osoby z zespołem Aspergera niekiedy nie pojmują ironii, ale to jeszcze nie powód, by z niej rezygnować. Natomiast bujdą jest, że osoby z  tym zaburzeniem nie rozumieją skomplikowanych wywodów.

niewski

Czego zabrakło widmowemu doktorowi Niewskiemu? Empatii. Umiejętności porozmawiania ze studentem. Umiejętności porozmawiania z grupą. Zdecydowania, przez co wykładowca dał się sterroryzować studentowi. Ogólnie wyłania się z tego obraz starego, zgorzkniałego profesora, który nienawidzi ludzi, który nie potrafi zapanować nad prowadzonymi przez siebie zajęciami, jeśli tylko zabrzęczy mucha. Starego uczonego, który dodatek ma o sobie bardzo wysokie mniemanie. Pomijając kwestie charakterologiczne, są rzeczy, którym nie jest winny doktor Niewski. Profesorowie starej daty często nie są przygotowani do nauczania na zmieniającym się Uniwersytecie. Kiedyś studentów tego rodzaju nie było, lub trafiali się bardzo rzadko. My, młodsi akademicy z takimi studentami wspólnie studiowaliśmy. Nie mniej, dodam że również współcześnie praca z osobami niepełnosprawnymi jest marginalnym elementem kształcenia dydaktyka akademickiego. Na zajęciach z metodyki mieliśmy raptem jedne zajęcia poświęcone tej tematyce.

Zabrakło również wsparcia widmowej uczelni w Popielinie. Bardzo często, zresztą dotyczy to każdego szczebla edukacji, prowadzący zostaje z problemem sam. Nie radzisz sobie? Problem leży w tobie. Uczelnia powinna w takiej sytuacji zadbać o dokształcenie prowadzącego z radzenia sobie z takimi przypadkami. W sytuacjach skrajnych, zapewnić studentowi indywidualne nauczanie. Nie mniej, gdy w końcu podjęto decyzję o zapewnieniu wsparcia Niewskiemu, ten się obraził (sic!). Więc jeszcze raz, to nie studentowi brakuje zdolności do pojęcia Logosu, a prowadzącemu empatii. Czy jednak uczenie takich studentów ma sens? Pochylmy się nad najbardziej oburzającym fragmentem tekstu profesora Nowaka:

Chory psychicznie student niczego (poza wątpliwą odmianą socjalizacji) nie zyskuje na moich zajęciach, gdyż nie potrafię go niczego nauczyć. Ma dobrą pamięć, ale nie chwyta abstrakcyjnych pojęć. Poza tym, jak mam uczyć etyki kogoś z aspergerem?

student

Profesor Nowak (i widmowy Niewski) niewiele wie o zespole Aspergera. Zaburzenie to upośledza przede wszystkim umiejętności społeczne. Tego rodzaju student może mieć problemy z zachowaniem się na zajęciach. Może nie być w stanie pracować w grupie. W niektórych wypadkach, przekonanie go do jakiejś racji może być trudne lub niewykonalne. Nie mniej, w warstwie merytorycznej, student z Aspergerem może być wybitny. Osoby z tego rodzaju zaburzeniem często wykazują obsesyjne zainteresowania. W przypadku mojego wychowanka z obozu, była to elektronika. Student na zajęciach, które hospitowałem, popadł w obsesję na punkcie antyku. Ci ludzie mogą stać się wybitnymi specjalistami w jakiejś wąskiej dziedzinie. Niestety, programy studiów często nie są dla nich dość elastyczne. Upośledzenie umiejętności społecznych powoduje niekiedy problemy z podchodzeniem do zaliczeń, egzaminów itp. Uczelnie raczej niedostatecznie wspierają studentów z Aspergerem w tej kwestii. Wspomniany student jest już byłym studentem Uniwersytetu. Mimo ogromnej wiedzy z antyku, nie zdołał się zaadaptować. Z ewidentną stratą dla nauki. Zdarza się też, że osoby z zespołem Aspergera przejawiają zmienność zainteresowań, co utrudnia im znalezienie sobie miejsca. Wtedy tak jak wspomniany “człowiek z kieszeniami”, wędrują od kierunku do kierunku zdobywając interesującą ich wiedzę. Czy to coś złego? Setki studentów nie kończy studiów z mniej szlachetnych powodów, a jakoś to akceptujemy.

post

PS. Zaczęły krążyć informacje, że ów student z Aspergerem to w rzeczywistości podopieczny profesora Nowaka. Nie jest to ostateczne potwierdzenie mojej obiekcji odnośnie istnienia dra Niewskiego, nie mniej czyni jego status ontologiczny jeszcze bardziej wątpliwym. Swoją drogą, przyjmując argumentację profesora Nowaka. Rozmowa w pociągu z wyimaginowanym przyjacielem. Czy w takim razie profesor Nowak jest poczytalny? Skoro nie jest, to czy może pojąć logos? Jak można nauczyć profesora Nowaka etyki?

*- W Popielnie istnieje za to Placówka badawcza PAN, funkcjonująca pod nazwą Stacji Badawczej Rolnictwa Ekologicznego i Hodowli Zachowawczej Zwierząt PAN. Kierunku kulturoznawstwo nie stwierdzono.

*- Baza nie obejmuje części osób, które doktoryzowały się przed 1990 rokiem. Nie mniej, na żaden inny ślad istnienia rzeczonego naukowca (poza tekstem prof. Nowaka) nie natrafiłem.